Lipiec 2006
Galeria zdjęć
Dotrzeć na Mont Blanc chcieliśmy odkąd pamiętam. Naczytawszy się wszelkiej maści relacji ze zdobycia tego szczytu, nakręceni jak trza, zaopatrzeni w brand new namiot i resztę żelaziwka przyjechaliśmy tu udowodnić sobie, że możemy:) Oczywiście nie wyobrażaliśmy sobie nigdy nawet, że wyruszymy tu sami. Byli z nami nasi niezawodni przyjaciele. Znaleźliśmy się tu zaraz po powrocie z
Dolomitów
i zdobyciu Marmolady. Blanca wprawdzie nie zdobyliśmy ale za to wiemy gdzie jest najtańszy camping w Le Houches:) W każdym razie sam pobyt u stóp tej wielkiej góry dał nam wiele pouczających chwil. A ze szczytem mam nadzieję się jeszcze rozliczymy:) Dotarliśmy tu z lekkimi perturbacjami z Cortiny we Włoszech, przez zieloną Szwajcarię i wylądowaliśmy po 22.00 w Chamonix zmęczeni jak trzy diabli.
Dzień 1 (2006.07.29)
Dzień budzi nas pięknym słońcem. Okazuje
się, że śpimy prawie pod widokiem na Aiguille du Midi. Od rana warczy
helikopter, camping budzi się do życia. My zwijamy manatki i
postanawiamy jeszcze dziś dotrzeć na 2768 gdzie znajduje się schron
umożliwiający nam spanko. Zaopatrzamy się we frukty w Chamonix i
znajdujemy w końcu tajemniczą drogę do Le
Houches, gdzie zostawiamy
autko i gnamy na kolejkę do Nid d'Aigle. Pasażerów niewiele,
za to sporo chmur na niebie. Nastroje lekko nieokreślone. Chyba każdy
czuje się tu nieco nieswojo. Kolejka bardzo malowniczo wwozi nas na Nid
d'Aigle gdzie żegnamy zieloność i wkraczamy w świat skalnego rumoszu i
bielących się lodowców. Plecaki mamy kosmicznie wręcz
ciężkie, nigdy wcześniej nie niosę czegoś tak nieprawdopodobnie
zabierającego mi oddech. Każdy krok dużo mnie kosztuje mimo iż trasa
łatwiutka i ładna. Mijamy zupełnie obojętne na nas kozice skubiące sama
nie wiem co chyba okruchy skalne. Krok za krokiem docieramy do naszego
zaplanowanego schronu. W środku napotykamy na Francuza,
który zajął już dostępne dwie prycze. Razem z kolegą będą
naszymi
kompanami na noc. Obaj prawie nie mówią po angielsku no więc
z gadki raczej nici. Poźnym popołudniem zaczyna padać ale w nagrodę
dostajemy śliczną tęczę. Obserwujemy bacznie grań Gouter. Śniegu mało
za to huk kamiennych lawin aż nazbyt wyraźny. Nastrój mi
rzednie z każdą lawinką:). Na spoczynek udajemy się wcześnie przed
czekającym
nas ciężkim dniem. Noc okazuje się być dla mnie koszmarem. Śpimy na
ziemi więc bolą mnie kości, boli mnie też brzuch. Rano okazuje się, iż
zaspaliśmy i wychodzimy później niż było w planie. Z
zabawnych szczegółów dowiaduję się iż tajemniczy
chrobot i szur-szur, które słyszałam w nocy to przelatujące
po naszych śpiworkach myszy:) hehe:)
Dzień 2 (2006.07.30)
Wychodzimy i ruszamy co sił w kierunku Tete
Rousse. W
chwilę potem dowiadujemy się iż damska połówka naszych
przyjaciół ma problem z kolanem. Boli i nie chce działać jak
trza.
Morale nam spada ruchem pikującego jastrzębia, mimo to
postanawiamy dotrzeć pod schronisko. Odstawiamy z Mężusiem resztę
drużyny i zostawiwszy plecaczki na lekko i na osłodę idziemy nieco
wyżej. Atmosfera w drużynce siada jak chmura deszczowa nad
górami. Wracamy relaksacyjnie na dół wiedzeni
rozsądkiem. Raczymy się każdym krokiem a w dole niespodzianka: pod
informacją turystyczną w Chamonix odczytuję iż Vallot, do
którego wiódł nasz plan w tym roku jest w
remoncie. Ech, francuska informacja, szkoda, że jeszcze nie
zasłonili tego reklamą bagietek.
Dzień 3 (2006.07.31)
Na osłodę wybieramy się z mężusiem na szlak poglądowy pod Aiguille w okolice Glacier d'Orientale. Łoimy 4 godziny ostro w górę w całkowitej samotności, po czym dochodzimy do ruin dawnej stacji na Aiguille. Wygląda toto dosyć opłakanie w nocy pewnie nawet straszy. Oglądamy sobie różne aguille strzelające w niebo i nasłuchujemy pomruku spadających w lodowiec odłamków. Widzimy z daleka Aiguille du Gouter i Dome du Gouter oraz pokrywający je lodowiec, błyszczący w słońcu na niebiesko. Wracamy do Chamonix gdzie pakujemy manatki na jutrzejszy wyjazd. Dojeżdżamy do Bielska Białej po upiornych zdajsię 16 godzinach jazdy!! Sam koniec to już prawdziwa mordęga. Przyjaciele do domku a my ruszamy jeszcze na dobitkę i dosłowne wykończenie kolan do Zuberca w