Maj 2013

Galeria zdjęć

No i niech mi nikt nie mówi, że słowackie Bieszczady to ino las i las. Kłamstwo jak malowane. Bieszczady na Słowacji zachwycają i oko i ucho. Cisza, spokój, wyludnione wsie. Storczyki bzowe w pas się kłaniają, z rzadka przemknie turysta. Tu zabraknie znaczka na szlaku, tam mostka na rzece. Tu zawyje wiatr, a tam może co innego. W każdym razie polecamy, choć niechętnie, by miejsca nie popsuć. Ale jak kto musi odetchnąć od codziennego pracobełkotu to miejsce jest jak znalazł.

Trasa:

Dzień 1 (2013.05.01)- Nova Sedlica - Czerteż - Przełęcz pod Czerteżem - Borsuk - Czoło - Rabia Skała(1199) - Medova Baba - Nova Sedlica - przejazd do Runiny

Dzień 2 (2013.05.02) - Runina - Tri Studnicky - Przełęcz pod Dziurkowcem - Płasza - Kurników Beskid - Okrąglik - Jasło - Okrąglik - Przełęcz nad Górnymi Roztokami - Roztoki Górne

Dzień 3 (2013.05.03) - Roztoki Górne - Przełęcz nad Górnymi Roztokami - Ruske - Runina - Humensky sokol - Cisna

Dzień 4 (2013.05.04) - Cisna - Dołżyca - Łopiennik(1069) - baza studencka w Łopience - Pohulanka - Buk - Dołżyca - Cisna

Dzień 5 (2013.05.05) - Cisna - Góra Sobień - Duży Kamień koło Bykowców - Lublin

Maj 2008

Galeria zdjęć

2008.05.02 - Ustrzyki Górne - Wielka Rawka(1307) - Mała Rawka(1267) - Dział - Wetlina

Bieszczady wytęsknione witają nas majowym deszczem i bardzo nieprzyjaźnie wlewają się nam w buty. Ale skoro tu jesteśmy nie będziemy przecież siedzieć. Przyjechaliśmy z namiotem, na dodatek. Ładujemy się prosto z autobusu do góry na Rawki. Szlak kaczeńcowo-błotno-mglisty. Świeżutki pierwiosnek Dolatujemy do Wielkiej Rawki i hy widać. Coż, nie trzeba było się nastawiać na pogodę. Widać cokolwiek zaczyna być dopiero za Małą Rawką, na początku Działu. Zamajaczają nam więc połoniny, ale zdjęciowo kicha. Ludzi jak na tę pogodę nadzwyczaj dużo. Pewnie z rezerwacji ze stycznia:) Mokniemy, pleśniejemy, próbujemy zdjęciować cebulice ale wiatr nimi majta i nic nie wychodzi. Do Wetliny docieramy już w deszczu ciągłym. W cudnie pachnącym powietrzu majowych Bieszczad nad samą Wetlinką rozbijamy nasz namiot. Niewielu takich śmiałków jak my, ale się znaleźli amatorzy mokrego spania na powietrzu. Gotujemy, myjemy się, jest nawet ciepła woda (wow!). Brakuje ino suchości. Staramy się ze wszech miar nie zamoczyć butów i ciuchów. Nocleg przyjemny nad wodą Wetlinki, wieczorem nawet wyziera słonko.

2008.05.01 - Wetlina - Camping Górna Wetlinka - Chatka Puchatka(1228) - Połonina Wetlińska(1253) - Smerek(1222) - Wysokie Berdo(958) - Krysowa(840) - Jaworzec - Kalnica

Człapiemy w błocie czarnym szlakiem na Chatkę Puchatka. Pogoda - zdechły pies... Do Chatki dochodzimy ociekający. Posiadujemy tam w strasznym tłoku ludzkich mokrych, parujących ciał. Jemy, pijemy i idziemy na dalszy total broch. Przemierzamy Wetlińską we mgle i siekącym Pod Chatką Puchatka na Wetlińskiej deszczu. Fotosujemy wawrzynka, przebiśniegi i tylko te nieszczęsne cebulice nie wychodzą. Ludzi malutko. Nie widać dalej niż na parę metrów. Dochodzimy do Smereka i skręcamy czarnym na Wysokie Berdo. W tym momencie wychodzi słoneczko, no więc kłusujemy na Smerek od połnocy. Oczywiście gdy już tam jesteśmy to już nic nie widać. Standard.. Potem milutko w lesie Wysokiego Berda, z naszymi plecaczkami zachwycamy się kiełkującą wiosną na bukach. Tytaj niżej jest ona już widoczna. Zejście do Jaworzca jest już w słońcu. Pięknym popoludniowym, majowym solarisie.. Lądujemy w Kalnicy na nocleg przy schronisku PTSM. Pani od lat ta sama. Jest milutko i wysypiamy się konkretnie.

2008.05.03 - Kalnica - Cisna - Małe Jasło(1097) - Jasło(1153) - Małe Jasło(1097) - Cisna

W strugach ulewnego deszczu łapiemy jakiegoś dzikiego busa do Cisnej. Za te 10 minut jazdy czesze nad po 6 złotych zgroza... Wypakowujemy się w Cisnej i szukamy pola namiotowego. Znajdujemy je dość szybko u jakiegoś pana na podwórku. Tłoków nie ma. Na Jaśle Zostawiamy bambetle i do góry na Jasło. Nie pada, szok:) Szlak leśny, rozjeżdzony przez maszyny bezlitośnie. Na Małym Jaśle jakie takie widoki, na Jaśle - nawet, nawet. Kurna, czy tu kiedyś świeci słońce? Zabawiamy się na Jaśle oglądaniem błotka na butach. Poznajemy kolejny jego rodzaj: oblepiające i grudowate. Zgłębiam nierozwiązaną zagadkę: dlaczego mimo ochraniaczy moje spodnie uwalane są błotem zawsze powyżej ud. No dlaczego? Się pytam? Wracamy tą samą drogą do naszej Cisnej i naszego namiotu w samym centrum turystyki niekwalifikowanej (straganowej). I tyle. Koniec naszych Bieszczadek. Wracamy jutro do domu.

Sylwester 2006/2007

Galeria zdjęć

Wyjazd bieszczadkowy zamówiliśmy dosyć późno ale się zawzięliśmy, że pojedziemy mimo hy na dworze kóre jak zwykle nas nie zawiodło:) Z pięciu dni pogody było 1,1 dnia ale za to superślicznej. Kate Winslet Reszta to było zero widoczności i czysto sportowe wejścia na Rawkę, Caryńską, Tarnicę przez Szeroki Wierch. Z ciekawostek - dialog (prawdziwy) na 'dworcu' PKS Ustrzyki Górne:

Didaskalia:

(miejsce-przystanek, konkretnie wiata; siedzimy my plus chwiejąc się na mrozie stoi dwóch delikwentów (Stasio i Rysio) w stanie czystej nieważkości, wrócili z leśnych prac)

Delikwent 1:

(Stasio- zwracając się do mężusia): Wie pan mnie to jednak żal pana kobity -taka zmarznięta siedzi..

Mężuś:

Eee tam, da radę..

Kwiecień - Maj 2006

Galeria zdjęć

2006.04.29 - Ustrzyki Górne - Wielka Rawka(1303) - Mała Rawka(1267) - Przełęcz Wyżniańska(855) - Połonina Caryńska(1239) - Ustrzyki Górne

Tym razem tradycyjny wyjazd bieszczadkowy formujemy wraz z drużyną Pi czyli jest nas czworo. Jedziemy troszkę okrętkowo bo przez Kielce, by zdobyć samochód. Podróż jest dłuuga, drużyna Pi drży ze strachu gdyż ja za kierownicą. Dojeżdżamy jednak szczęśliwie i od razu nie zwlekając meldujemy się w Hoteliku Białym w Ustrzykach Grn. Przejmuję dowodzenie i zarządzam natychmiastowy wymarsz w kierunku Rawek. W drużynie entuzjazm - wow! No więc idziemy. Pi po raz pierwszy widzą Bieszczady - wzruszenie:) Na Rawkach słonecznie gdzieniegdzie płaty śniegu, tu i ówdzie zielona trawka, za to wszędzie przytłaczające śliwkowe połacie buczyn. Schodzimy Małę Rawką aż do szosy. Pi wyruszają w kierunku Ustrzyk a my jeszcze dokładamy Caryńską. I tu niespodzianka - nieprzespana noc łamie mnie na wskroś. Docieramy jednak jakoś na nocleg:)

2006.04.30 - Ustrzyki Górne - Widełki - Bukowe Berdo - Krzemieniec(1335) - Halicz(1333) - Rozsypaniec(1280) - Przełęcz Bukowska(1107) - Wołosate - Ustrzyki Górne

Rozdzielamy siły, my na Bukowe Berdo, Pi ruszają na Tarnicę. Szlak z Widełek rozpoczynamy w Wawrzynek wilczełyko całkowitej samotności. Las jest cichy dookoła tylko buki. Ta strona jako bardziej nasłoneczniona, ma już zalążki wiosny, na drzewach listki, a w poszyciu morze śnieżyc. Idzie się bajkowo w w tej scenerii. Bukowe Berdo osiągamy w wietrze i chłodzie. Duje jak diabli. I dziko dość, w porównaniu z przedeptaną Tarnicą dziko nawet bardzo. Grań ciągnie się malowniczo a my w planie mamy dojście na Halicz i Rozsypaniec, tak sobie umaniliśmy. No więc schodzimy z Berda i pod Krzemieńcem skręcamy w kierunku Halicza. W końcu jacyś ludzie na horyzoncie.:) Jak na razie sił dostatek widoków też choc niebo jak to w maju zasnute lekkim pyłkiem. Powrót jest już bardziej bolesny najgorsze ostatnie kilometry do Wołosatego przez las:) Daliśmy sobie konkretnie w kość.

2006.05.01 - Ustrzyki Górne - Brzegi Górne - Połonina Wetlińska(1253) - Przełęcz Orłowicza(1099) - Smerek(1222) - Wysokie Berdo(968) - Jaworzec - Kalnica - Ustrzyki Górne

Dziś łączymy drużyny i wybieramy Połoninę Wetlińską. Początkowo ładny dzionek zmienia się nie do poznania. Zimno jak diabli, drużynka Pi ubrana marniawo mimo naszych porad, drżą jak osiki. Pożyczamy więc im wszystko co można dla ochrony przed hipotermią. Tak się kończy jak się starszych nie słucha:) Przy Chatce z trudem łapiemy powietrze, wieje konkretnie. Niezłomnie idziemy dalej w kierunku przełęczy Orłowicza i Smereka. Udaje nam się nawet coś widzieć. Najpiękniejszy odcinek zaczyna się tuż za Smerekiem w drodze do Jaworzca. Buki się już tu rozszalały na dobre, słoneczko w końcu w koszulce lidera. Zielone listki, miodunki i przebiśniegi. Pod Jaworzcem plaża, robimy mały popas w końcu święto jest. Do domku droga długa przez Kalnicę. Po południu świta nam w głowie jeszcze idea zobaczenia czegoś więcej. Pakujemy się z mężusiem do auta i jedziemy w kierunku Grandysowej Czuby by z innej strony podziwiać Halicz.

2006.05.02 - Ustrzyki Górne - Przysłup - Małe Jasło(1097) - Jasło(1153) - Okrąglik(1101) - Fereczata(1102) - Smerek - Ustrzyki Górne

Ranek budzi nas klasycznym psem, mimo to się nie zrażamy. Z nieba już kapie ale jedziemy na Jasło. Taki jest plan i nie rezygnujemy z niego. Powoli wspinamy się w górę jest mokro ale znośnie, humor rozjaśniają łany kaczeńców. Wchodzimy w las a tu proszę

mały salon samochodowy z epoki brązu:)

Jest fajnie po chwili drogi się rozwidlają i się nieco gubimy. Ku naszemu przerażeniu z marazmu budzi nas ryk silników. Trwoga wkrada się w nasze serca, czyżby prace leśne? A na dole był zakaz żeby nie wchodzić do lasu... łoj... Próbujemy jakoś ukryć Deszczowe błotko w Ustrzykach Grn naszą obecność i co się okazuje?- że to quady. Fuj.. Cały las i jego dzwięki nie istnieją w jednej chwili. Jest tylko ryk i wycie silników. Na szczęśie dla nas i nieszczęście lasu oddalają się one szybko w górę. A my powolutku wkraczamy we mgłę. Już nawet nie próbujemy się lokalizować, idziemy po prostu po koleinach. Wkrótce i one się kończą ale pchamy się w górę i jakimś cudem znajdujemy się na skraju polany. Oczywiście z całej polany widzimy tylko tyle ile na 4 metry naprzód, mimo to konstatujemy słusznie, że jesteśmy już prawie na Jaśle. Powolutku poprawia się widoczność mimo, iż nadal kropi i siąpi. Przechodzimy całe Jasło, ludzi prawie nie ma. Niewielu jest jednak zmokłych napaleńców:) Osusza nas wiatr i powolutku wychodzące słoneczko. Butów jednak ani on ani ono nie są w stanie nam wysuszyć aż do jutra:)

2006.05.03 - Ustrzyki Górne - Szeroki wierch - Siodło pod Tarnicą(1275) - Tarnica(1346) - Szeroki Wierch - Ustrzyki Górne

Wyprawa się kończy ale ten dzień jeszcze przyniesie nam Tarnicę. Szerokim Wierchem w dwie godziny jesteśmy już na czubku Bieszczad. A stamtąd niestety widok jak to w Bieszczadkach czyli proszek w powietrzu. Widać jednak nawet Caryńską. Żal opuszczać ten piękny kraj..

Kwiecień - Maj 2005

2005.04.30 - Kalnica - Smerek - Smerek(1222) - Przełęcz Orłowicza - Połonina Wetlińska - Brzegi Górne - Kalnica

Pojawiamy się zupełnie tradycyjnie w Bieszczadkach na weekend majowy. Tym razem znów w Kalnicy lecz nie w schronisku młodzieżowym ale kwaterce prywatnej, skuszeni taniochą. Taniocha okazuje się mieć też swoją mroczniejszą stronę ale za to jest tania i dobra.. No więc dziś nie zwlekając ruszamy ze Smereka miejscowość na Smerek szczyt. Podążamy moim ulubionym szlakem, pełnym doskonałej jakości błotka i urokliwych buczyn ze skoliozą. Połonina wita nas majową zeschłą trawą i zapachem niedawnej zimy. A na Smereku postanawiamy gonić dalej aż do Chatki Puchatka i słusznie bo warunki jak talala. Jest pysznie.

2005.05.01 - Kalnica - Wołosate - Tarnica(1346) - Halicz(1333) - Rozsypaniec(1280) - Przełęcz Bukowska - Wołosate - Kalnica

Bladym świtem jak na nas przystało łoimy Tarnicę. Oczywiście jesteśmy pierwsi w dziewiczym błotku superclassic. Tarnica chce nas zwiać. W słonecznym poranku Halicz woła do nas. Biegniemy więc niestrudzenie. Na Haliczu nielepiej - wieje porządnie. Kłusujemy troszkę na Rozsypańcu delektując się buczynową śliwką pod nami. A całkiem już po drodze do Wołosatego pierwszy ujrzany na własne oczy wawrzynek wilczełyko. Duży egzemplarz pachnący zdradziecko.

2005.05.02 - Smerek - Fereczta(1102) - Okrąglik(1101) - Jasło(1153) - Małe Jasło(1097) - Przysłup - Kalnica

Skuszeni obietnicą mapy wybieramy dziś Jasło przez Fereczatą. To jest wybór! Cały czas w samotności, bez świadków zupełnie podążamy dróżką w pierwsze nieznane. A na Jaśle cudowna rozkosz dla oczu. I duch też się karmi. Ciału przydzielamy kanapki. Oddychamy pełną piersią w tych pięknych okolicznościach przyrody jedynej tak niepowtarzalnej...

2005.05.03 - Kalnica - Brzegi Górne - Połonina Caryńska(1239) - Brzegi Górne - Kalnica

Nasza wyprawa osiąga kulminację na Caryńskiej w zupełnym poranku. Oczywiście zerwaliśmy się jak trza. Bijemy rekord wejścia i już na górze otoczeni przez całe bataliony biedronek siedzimy sobie leniwie. Pełen dekadentyzm. Lewa noga leży prawa noga leży. Ech chyba coś z nami nie tak.. :) Na koniec jeszcze odwiedzamy kaczeńce w Smereku i pstrykamy je dla potomności. Mietkowóz już nagrzany ruszamy do Lublina.